To napisany w r. 1921 zbiór rad, wskazań moralnych, pouczeń - jakimi powinna kierować się Aniela Salawa w drodze do Boga oraz jak Bóg działa w duszy, w czasie, gdy kształtuje ją według Swego planu. Autorem tekstu jest ks. Stanisław Maciątek (1889 - 1940), jej spowiednik i doradca, gorliwy kapłan, który zginął jako obozowy męczennik w Sachsenhausen. Tekst mało znany, napisany tylko dla Anieli Salawy (p. 19). Naniesiono nieznaczne poprawki.

1. Jak wszyscy ludzie na ziemi, tak i ja od Boga wyszłam i do Boga mam wrócić.

2. Bóg mnie Dźwignął z nicości Swą Wszechmocą. Urobił, Najmędrszy i miłujący bez granic, mą istotę, jak ziarenko lilii i chciał, abym ciałem i duchem urastała aż do pełnej mojej wiary, aż do rozkwitu. Ciało ma miarę wzrostu, określoną w łonie matki, dusza ma miarę swego wzrostu w łonie Boga i swego z Nim współdziałania. Miary tej Bóg nie objawia, każe tylko róść wciąż dalej. Im wyżej się wzniosę, im cudniej rozkwitnę, tym będę bliżej Wielkości Nieskończonego Boga, odzwierciedlając Jego obraz w sobie.

3. Ciało urasta z małego zarodka, pobierając coraz to nowe soki i pokarmy, które przerabia na swój użytek według praw przyrody, jakie Bóg postanowił dla zdrowego rozwoju ciał ludzi. Dusza również urasta, pobierając swoje soki i według praw sobie właściwych.

4. Sokami, z których wzrost czerpie dusz, są myśli i pragnienia. Myślisz o mleku, które masz wypić, o kwiatach, w któremasz ustroić ołtarzyk dla pzrychodzącego Chrystusa w Komunii św. - i co się dzieje? Zanim mleko wypiłaś, już ono niejako wpłynęło do twej duszy, zanim umieściłaś kwiaty we flakonikach, już był ołtarzyk ustrojony w twej duszy. Zanim mleko przyczyniło zdrowia twemu ciału, a kwiaty upiększyły pokój, wypiękniała i urosła twa dusza, myśląc o nich, jak należy i pragnąc je wykonać. I tak wszędzie... Myślisz o świecie, gwiazdach, aniołach, niebie... wszystkie te rzeczy wchodzą na swój sposób do twej duszy, rozszerzając ją sobą, swymi rozmiarami, wielkością. Im większą, im wspanialszą jest rzecz, którą do myśli i pragnień twoich wprowadzasz, tym więcej, tym wspanialej urasta dusza. Największym zaś jest Bóg i rzeczy boże.

5. Ciało tylko wówczas urasta zdrowo, gdy pobiera soki dobre i zdrowe. Trucizny pobierać może, ale one je zabijają. Podobnie i dusza, wówczas tylko urasta zdrowo, gdy dobre, zdrowe myśli i pragnienia pobiera. Bo urastać może źle i pobierać truciznę ducha.

6. Zależnie bowiem od tego, jakimi są myśli i pragnienia, taką też będzie dusza, jeżeli myśli są głupie, głupią będzie i dusza, jeśli myśli są mądre, mądrą będzie też dusza. Jeżeli myśli są wzniosłe, szlachetne i święte, wzniosłą też, szlachetną i świętą będzie dusza, a jeżeli przeciwnie myśli będą niskie, nikczemne i marne - niską również, nikczemną i marną będzie dusza. Jakie zaś w niej będą myśli i pragnienia - to zależy od jej wolnego wyboru.

7. Najlepiej sięgnąć po najwyższy wzór dla swoich myśli i pragnień. Takie piastować w swej duszy jakie sam Bóg piastuje w swym łonie. Wówczas my upodobnimy się bardziej do niego, a On bliżej i serdeczniej ku nam się nachyli.

8. Bóg chce naszego wzrostu według swego wzoru i planu, ale i szatan dąży do wzrostu naszego, tylko według swego znów wzoru i planu. Bóg zamierza wzrost życia i zdrowia przez nakazanie dobra, szatan zamierza wzrost, kończący się ruiną i śmiercią, przez skłanianie do złego.

9. Musimy przeto w życiu całym mieć w pamięci, by podążać drogami wzrostu, jakie nam wskazał Bóg, a odwracać stale kroki od postępowania drogą, jaką chce szatan.

10. Zatem wszystkie nasze myśli i pragnienia, tudzież wypływające z nich słowa i czyny, winny w nas być tylko dobre, tylko mądre, tylko wzniosłe, tylko święte, piękne i boże. One bowiem zwolna jakby nas przebóstwiać będą. A w przeciwnym wypadku szlibyśmy drogami szatana. Lecz tego nie chcieć i koniec. Powiedzieć sobie: szkoda mojej pięknej głowy na to, co wstrętne, nikczemne, szatańskie. Chcę piękną duszę zanieść przed tron boży.

11. Oto, co masz dać Bogu se sewj strony. Gdy to uskutecznisz i pracę wzrostu szlachetnego twej duszy wykonasz, Bóg Sam wówczas lubi przez łaskę szczególną ze swej strony rozpocząć w duszy działanie. Na roli dobrze uprawionej serca i umysłu rzuca zasiew łanu zbóź i kwiatów raju, zasiew cudowny i nieporównany, którego naprawdę nie jest godną ziemia.

12. Lecz jeżeli już Stwórca, jeszcze tu za życia przystapi do tej pracy nad nami, wówczas trzeba się ofiarować za wszystko, co On z twą duszą zechce i raczy uczynić - z duszą i ciałem.

13. Bóg wówczas daje dar najcenniejszy, jaki być może pod niebem - Siebie Samego. Ale żeby siebie w sposób szczególny podać człowiekowi, musi człowieka przebóstwić niejako, przerobić jego duszę na modłę Bóstwa, myśli człowiecze na modłę myśli Bożych. wszystko musi się począć dziać inaczej. Dusza twoja, niższa od bożej - powiedzmy - duszy, od tej chwili musi być niejako podniesioną do wysokości bożych. Jak kwiat jabłoni musi umrzeć, żeby przerodzić się w pokarm dla człowieka, jak jabłko musi przestać być jabłkiem, żeby mogło wejść w krew człowieczą i znalazłszy się w mózgu, razem z duszą rozpoczęło myśleć o Bogu, tak i dusza przemieniana. Na sposób duchowy musi w niej umrzeć wszystko, nawet po ludzku dobre, żeby na to miejsce weszly rzeczy droższe, wyższe i lepsze.

14. Bóg często czyni wówczas, jak zbiegły zegarmistrz - artysta. Otrzymawszy do rąk duszę naszą, jak niezły wprawdzie, ale licho sklecony zegar, miejscami okryty rdzą i rozklekotany, rozbiera ją najpierw i rozkłada na części, szorując kółka aż się doczyści do szczerego metalu. Wtedy metal wkłada do rondla, na ogniu go roztapia, roztopioną masę przelewa w nowe formy i składa z nich zegar nowy zupełnie. Bolesną i bardzo bolesną jest pierwsza praca rozkładania kółek i szorowania, ale boleśniejszą stokroć jest praca druga, gdy metal oczyszczony musi się przetopić. A bolesną jest dlatego, że wszystko się odbywa na żywym człowieku.

15. W tej bożej pracy oczyszczania i odlewania na nowo naszej duszy, jak i przedtem w pracy czysto naszej szatan radby wplątać swe plany odlewu. Nie mogąc, oczywiście, narzucić ich Bogu, próbuje narzucić je człowiekowi, wiedząc, że gdy człowiek zagmatwa, uniemożliwi w nim działanie Boże.

16. Bóg zatem poczyna przeglądać każde kółko zegara duszy naszej, przyrodzone i nadprzyrodzone: każdą skłonność, każdą cnotę, każdy nałóg, każdą niemal myśl i pragnienie, wyjmuje nawet wiarę, nadzieję zbawieni, nieba i miłość, aby je dokładnie z brudu i śniedzi oczyścić i przelać na Bożą modłę.

Wówczas przychodzi szatan ze swoją "modłą" i planem i woła: "Patrz! Nie widzisz? W tobie nic nie masz dobrego! Ani wiary, ani nadziei zbawienia, ani miłości! Otchłań piekła twą ojczyzną! Mojaś ty i już mi się nie wymkniesz! Nie ma takiej potęgi, która by mi cię odjęła! Sam Bóg twój przecież oddaje mi ciebie!"

A Bóg jakby na to przyzwalał, nie spiesząc się, gruntownie robotę swą prowadzi i chce, żeby dusza nie dała się przekonać omamieniom czarta, choćby trwającym jak najdłużej, choćby ponawianym ustawicznie i z coraz nowym naporem, coraz nową zaciekłością. Według Bożego planu dusza winna czekać na wynik oczyszczenia, które w tak poplątanej i zawiłej wewnętrznej maszynie nie może trwać krótko; winna znosić cierpliwie to poczucie ogołocenia ze wszystkiego, nie obawiając się o swe cnoty, które Bóg jakby z niej wprawdzie wyjął, ale w swoich ma rękach i odda w swoim czasie z nawiązką; winna wreszcie tym serdeczniej wyrywać się do tego, co umiłowała, a czego właśnie brak ją przyciska i miażdży. Dopiero, gdy się uczuwalnie utraci rzecz kochaną, dopiero wówczas umie się ją cenić naprawdę, tak jak zdrowie utracone. Stąd Bóg posługuje się tym sposobem do utrwalenia, ugruntowaniaw duszy dobrego: zabiera jej na czas pewnien to, co ona ukochać winna nad życie.

17. Zabrano jej zatem wiarę i oczywiście wtrącono w odmęt zwątpienia, zgasły gwiazdy, noc dookoła, ciemność aż kłuje w oczy. Co ma czynić dusza? Winna wciąż i tym potężniej, tym goręcej wyciągać ramiona i wyrywać się niemal na skrzydłach orła ku łasce wiary, której brak, tak boleśnie, tak piekielnie ją pali. Podobnież z innymi cnotami. Winna mówić w głębi serca: "O jak pociechy pełną, jak świętą jest wiara! jak cudna lilia dziewictwa! Jak słodką nadzieja nieba!" Winna tak wołać i pogłębiać w sobie umiłowanie tego dobra, które Bóg chwilowo wyjął z jej łona, jak kółko ze rdzą przejedzonego zegaru.

18. Tak chce Bóg i do tego dusza dążyć winna. Przez jaskrawe przeciwieństwa uwydatnia się lepiej wartość prawdziwa rzeczy, ich piękność, ich trwałość i inne zalety. Przez nawałę pokus nieczystych, bluźnierczych, rozpaczy o zbawieniu itp. Bóg chce pogłębić w duszy ukochanie i przylgnięcie całkowite do rzeczy wręcz przeciwnych: czystości, czci Bożej, ufności, pokory...

Szatan natomiast chce ją zagmatwać i przybić zniechęceniem, niecierpliwością, zamętem, nieładem, mrokiem i tym podobnymi swymi "cnotami". "Uwierz w to, co mówię! Straconaś! Ten stan to twój chleb codzienny... Myślisz, że to tylko dziś? W sam raz! To tak naprawdę będzie na wieki. Innej już starwy nie skosztujesz nigdy!..."

Gdyby mu dusza uwierzyła, do czego wszystko zdaje się ją nakłaniać, wszystkie racje zdają się być po temu, i jakie racje!... "Sama chodzisz w ciemności i jak spętana, Bóg cię odrzucił... Ba, odrzucił! Gdy kto kogo odrzuca, to znak, że się nim choć cos, choćby źle, ale zawsze nim zajmuje... Bóg o tobie wcale nie wie, ciebie nie zna, jesteś Mu tak obojętna, jak koszula dla człowieka, który się nigdy nie narodzi i jeszcze bardziej. A spowiednicy? Ha, ha, ha, - a to dobre! Ona im jeszcze wierzy! i Wmawia w siebie, że ma rozum! Doprawdy, ale ja się o nią zawsze obawiam, gdy myślę, dokąd ją te klechy zaprowadzą. Żeby to jeszcze mało trochę więcej rozumu, doświadczenia, no, toby się można czegoś spodziewać. Ale to... szkoda gadania! Wczoraj się wykluło ze skorupy, a dziś udaje starą kurę, gromadzącą pod swe skrzydła piskląt rzeszę. Anielka! Anielciu! Daj sobie spokój z nimi! Do końca z nimi nie dojdziesz! Niczego od nich nie czekaj, bo się nie doczekasz! Zamknij przed nimi duszę na wszystkie zamki - przynajmiej będziesz wiedziała, na czym stoisz, żeś nieszczęśliwą ofiarą okrucieństw bożych, ofiarą zatracenia..."

I tak snują się racje za racjami, jedne gorsze od drugich, a wszystkie dążą do jednego celu: zagmatwania, bo wówczas przegrana jej byłaby jasna. W duszy poddającej się zagmatwaniu, gmatwałoby się działanie Boże. I Zbawiciel musiałby czekać, aż gmatwać się jej myśl i serce przestanie, aż wpatrzy się stanowczo i raz na zawsze w drogi Jego, aż umiłuje miłością wprost szaloną i wypróbowaną w ogniu utrapień i walk to wszystko, do czego On ją wiedzie, aż podda się cierpliwie i ufnie zamiarom Jego Mądrości, by uczyniła z nią, co tylko zechce i raczy.

19. Ponieważ w duszy działać i żyć chce w sposób szczególny Sam Bóg, który jest Mądrością i Wszechpotęgą, dlatego zakwaterowuje się w duszy, nędznej, ułomnej i pełnej wszelkiego rodzaju słabości, nie od razu, ale stopniowo. Ponieważ na pomysłowości i na skarbach, którymi tę pomysłowość wykonać zdolny nigdy Mu nie zbywa, przeto ukształca dla siebie dusze, jak ludzie domy. Zbuduje najpierw rzecz mniej piękną, ale wystarczająco miłą, tę potem niweczy do szczętu, do fundamentów rozbiera, cegieł i kamieni zdaje się nie zostawiać tych samych, tylko i plan i materiał daje zgoła nowy, wielki, wspaniały. Wygląda jego praca zazwyczaj tak, że zbliżając do do duszy z początku, szanuje jej słabość i jej dotychczasową pracę. Co ona zbudowała dotąd, to On tylko upiększy, uporządkuje i - dusza widzi się w siódmym niebie, ale "swoim", po swojemu pojętym. Dopiero, gdy się mały człowiek nacieszy i przylgnie do Boga, za to, co od Niego otrzymał, Bóg rozpoczyna budować całkiem po swojemu. Burzy wszystkie dobre i kochane graciki, nawet nadprzyrpodzone, zabarwione egoistycznym, samolubnym "ja" duszy, a buduje nowy pałac, niebo Swej tylko miłości. Aniela musi umrzeć, aby żyć w niej zdołał Jezus Chrystus. Słowa Pawłowe w całej swej głębi ziścić się muszą: "żyję ja, już nie ja... Żyje bowiem we mnie Chrystus..."

20. Oto droga podwójna duszy ku Bogu w zarysie: zwykła i wyższa. Na zwykłej postawione ma działanie, na drugiej musi pozwolić Bogu działać, stosując tu przede wszystkim zasadę Zbawiciela: "W cierpliwości waszej posiądziecie dusz wasze" i inne słowa Pisma: "Uniżajcie się pod wszechmocną ręką Bożą".


Modlitwa o uproszenie łask za przyczyną błogosławionej ANIELI SALAWY

Boże w Trójcy Jedyny, chwalę Cię, wysławiam i uwielbiam za wszystkie łaski, których raczyłeś udzielić błogosławionej ANIELI i błagam Cię, jeżeli to jest zgodne z najświętszą Wolą Twoją, racz okazać przez nią potęgę Twojej miłości, udzielając mi łaski............, o którą gorąco proszę. Wejrzyj na ducha ofiary i poświęcenia dla bliźnich Twej wiernej służebnicy błogosławionej ANIELI i nagródź jej cnotę, aby się stała moją orędowniczką przed tronem Twoim w niebie.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

3 Zdrowaś Maryjo, 3 Chwała Ojcu

W porządek dzienny wejść powinny

1. Rozmyślanie godzinne, lub dwa po pół godziny; treść i czas odprawienia - do woli i warunków
2. Czytanie książki duchownej kwadrans lub dłużej
3. W południe i wieczór rachunek sumienia
4. Częste modlitwy strzeliste w ciągu dnia
5. Różaniec
6. Codzienne ofiarowanie swych losów doczesnych i spraw swego uświęcenia św. Józefowi, Opiekunowi Jezusa i Maryi.

W święto Anieli de Merici, 31 maja 1921 roku.

Ofiarowanie
(napisane własnoręcznie przez Anielę Salawę)


Jezu w Najświętszym Sakramencie utajony! Łącząc z ofiarą życia i śmierci Twojej mnie całą, duszę z duszą Twoją, serce z Sercem Twoim, ciało z Ciałem Twoim, ofiaruję Ci przez ręce Niepokalanej Matki Twej, Królowej Polski, św. Józefa i Świętych Twoich, wszystkie chwile życia mojego, wszystkie boleści i cierpienia, szczególnie wszystkie straszne palenia w gardle i języku.
Ofiaruję Ci resztę życia, życie i śmierć w sprawie tej wielkiej, jaka się ma z woli Twej wykonać ku czci i chwale Twej w Polsce najpierw, a przez Polskę wśród wielkiego świata. Ofiaruję Ci to za tego kapłana, o którym wiesz i przez którego postanowiłeś tak ważną sprawę przeprowadzić. Proszę Cię błogosław mu w pracy i nie zostawiaj go w połowie drogi, do jakiej sam go powołać raczyłeś. Amen

A. Salawa

rozne-pl-40
930442
Dzisiaj: 18
Wczoraj: 62
Ten miesiąc: 3.695